- Synku, gdzie jest ta skrzykaweczka (dozownik do lekarstwa), co się bawiłeś z tatą, że na niby dajesz mu lekarstwo?
- Noooo, nie wiem, gdzieś jest na niby.
- No ale gdzie jest?
- No po prostu znikła (trzyletni synek wydał werdykt).
Dzieci posiadają nadzwyczajną umiejętność gubienia różnych, niezwyle ważnych drobiazgów. Są to zazwyczaj, wymieniony wyżej," dozownik do lekarstw, taśma samoprzylepna typu skocz, niebieska kredka, ostatni puzzel, spinki i gumki do włosów w ilościach hurtowych, kapcie lub jeden, jedna skarpetka (a nie, to pochłania pralka), i inne niezbędne do prawidłowego funkcjonowania przedmioty. W najbardziej potrzebującym momencie, zaskakując wszystkich, okazuje się, że właśnie teraz dana rzecz wsiąkła. I raczej sprawcami, w przeważającej większości, są mali lokatorzy naszych przepastnych mieszkań czyli dzieci, choć nigdy się nie przyznają i są w stanie przysiąc, że w życiu nie widziały drugiego kolczyka mamusi, czy nożyczek do obcinania grzywki. W równie tajemniczy sposób, w jaki zaginęły, znajdują się zguby i to w najmniej spodziewanym momencie. Zdarzyło mi się na przykład znaleźć w koszyku ze skarpetkami dawno zapomniany fragment gry planszowej, z której ostał się jedynie ów kawałek, bierki w torebce podczas służbowego spotkania, sztuczną jaszczurkę w lodówce, oraz około trzymiesięczną kanapeczkę z szynką, pracowicie i starannie wepchniętą w szczelinę między łóżkiem a ścianą. Na szczęście szczelina była na tyle mała, że kanapeczka, choć bardzo chciała, sama nie odeszła. Czekam więc i na dozownik, przekonana, że znajdę go z pewnością, tylko jeszcze nie wiem gdzie i kiedy. Może tym razem na przykład w pojemniku na mąkę?... Nie wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz