Moja spostrzegawcza córeczka (5) tłumaczy swojemu asertywnemu braciszkowi (3) (który ostro protestuje, że absolutnie nie pójdzie do kościoła, wpisując się w ten sposób w modny ostatnio nurt antyklerykalny połączony z fobią katofashystowską), że święcenie jajek będzie bardzo krótkie. Ksiądz tylko machnie pędzlem i wychodzimy. Wesołych Świąt!
w końcu jest chłopakiem, intuicyjny lęk przed klerem zupełnie zrozumiały ;)
OdpowiedzUsuńale moja dziecię też się nie namówiło, zrobiła piękny koszyk, którego za nic nie chciała poświęcić na święcenie :)