"24 grudnia czyli w wigilię żeby było weselej
zamierzam przerwać ciążę" to od tych właśnie słów zaczyna się komentowany
wywiad. Potem jest już tylko żałośniej.
Co za ponura, obrzydliwa i godząca w godność
człowieka prowokacja. Jest to nawoływanie i publiczna deklaracja chęci zabicia
człowieka. Nawet jeśli ten człowiek ma 0,5 mm, to już jest człowiekiem. Taki
skandaliczny ekshibicjonizm odsłaniający skłonności mordercze, nasuwa pytanie
do takich dam o możliwość zabezpieczania się, sterylizacji czy
wstrzemięźliwości zamiast ordynarnej, okrutnej zbrodni popełnianej na własnym
dziecku.
Pani Bratkowska zrzuca odpowiedzialność za siebie i
swoje (jeszcze a może nigdy) nienarodzone dziecko na przeciwników aborcji. A
dlaczego nie może wziąć odpowiedzialności za swoje czyny, ciało, które chciało
seksu i mózg, który nie zdążył pomyśleć o konsekwencjach. Bo przecież autorka
tej deklaracji chyba wie, skąd się biorą dzieci? I jeśli wie to jakim musi być
człowiekiem, że dobrowolnie, publicznie i bez cienia wstydu informuje pod
płaszczykiem walki o prawa kobiet o zamiarze dokonania zabicia swojego dziecka?
Otóż pani Bratkowsko: ja też jestem kobietą i gdy
mam ochotę na seks a akurat nie planuję dzieci to się zastanawiam najpierw co
zrobić. I w tym właśnie momencie biorę odpowiedzialność za swoje ciało, moje i
innych (tych najmniejszych) życie. Nie zrzucam jej na kogoś, kto prawnie
zakazuje mi dokonania czynu, na który bym się nie zdecydowała ze zwykłych
ludzkich powodów i zwykłego szacunku do drugiego człowieka: "i taka osoba
(przeciwnik aborcji - przyp. ZC) powinna podjąć decyzję, czy bierze
odpowiedzialność za całe życie tego człowieka, który jest w ciąży i całe życie
tego człowieka, który się urodzi."
Jest też próba definicji przeciwników aborcji:
"ktoś, kto opowiada się nawet tylko za obecnym kompromisem z definicji
jest a) szalonym despotą, który myśli, ze może kogoś do czegoś zmusić, b)
hipokrytą, który chce przysporzyć kobietom cierpień - wie, że zakaz nic nie da,
ale zawsze może poznęcać się nad kobietami. Wreszcie c) cynicznym politykiem,
który myśli tylko o promocji swojej partii."
Uważam, że jestem znakomitą kompilacją wszystkich
trzech punktów, nie zdążyłam tylko założyć partii.
A z wypowiedzi, na które brak epitetów lub są
niecenzuralne wynika, że pani ta żyje w jakimś dziwnym świecie, w którym
istnieją biedne, ciężarne, ubezwłasnowolnione kobietki i politycy-hipokryci
nakazujący im rodzenia tych dzieci, jakże bardzo niechcianych.
Biedna pani feministka rozpracowała grupę
antyaborcyjną dając wnikliwą analizę umysłów: "oni nie chcą ratować życia,
oni chcą gnębić kobiety". Moim kobiecym zdaniem zahacza to wręcz o
zboczenie tej pani, skoro w każdym samcu widzi wroga i nie jest w stanie
dostrzec prawdziwej intencji obrońców życia, zarówno kobiet (tak droga pani
istnieją kobiety, które są przeciwne aborcji) jak i mężczyzn ( mężczyźni swoją
drogą mają w połowie równe prawo do poczętego dziecka jak kobieta).
Bratkowska pyta prowokacyjne co zrobi przeciwnik
aborcji dowiedziawszy się o zamiarze popełnienia tej zbrodni przez osobę
"odpowiadającą" za swoje życie. Kpi, czy wezwie policję. A może
należałoby takiej pani pokazać film z zabiegu czy choćby zdjęcia usuniętych siłą z łona dzieci,
oderwanych nóżek, rączek, ściśniętej małej czaszeczki z której wylewa się mózg,
czy szklanych oczek z których uszło życie... Może by ją wtedy sumienie ruszyło,
w co osobiście, jako kobieta, wątpię.
Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać w całości tą posępną
demonstrację pseudo manifestu walki o prawa kobiet to podaję link:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz