czwartek, 26 grudnia 2013

Polityka prorodzinna

Ostatnio miałam przyjemność rozmawiać z młodymi ludźmi. Studentami. Jedno z nich szukało pracy przez rok. I wreszcie znalazło. Za 8 zł za godzinę. Czyli przy dobrych wiatrach i niezłej harówce wyciągnie jakieś 1100 zł. 
Przez myśl przemknęło im, żeby wyrwać się z rodzinnego gniazda i stworzyć zaczątki swojej rodziny. I tu zderzyli się z opiekuńczą rzeczywistością, Z taką stawką i jedno i drugie musiałoby siedzieć w owej pracy non stop z małą przerwą na siusiu.
A gdzie czas na naukę? Gdzie czas na spotkania towarzyskie, najważniejsze kiedy ma się 20 lat? I jeszcze pozostałe obowiązki, jak choćby sprzątanie pokoju? No właśnie. I taki młody człowiek choćby chciał się usamodzielnić, nie ma szans, nie stać go na wynajęcie najmniejszej kawalerki. 
Wtedy zostaje przy rodzinie, nie gardząc garnuszkiem rodziców, bo nie ma wyjścia. Nie może założyć podstawowej komórki społecznej, pozostaje więc dużym dzieckiem. I choćby się starał, nie poczuje trudu samodzielnego utrzymania, gdzie myśleć trzeba o wszystkim - od zaopatrzenia lodówki w przedziwne produkty typu masło, ser żółty, jajka, przez kupno środków do mycia łazienki, proszku do prania, mydła, żarówek, ścierki do kurzu i innych rozmaitości, które w domu rodziców po prostu są. 
Pozostaje uzależniony od swoich rodzicieli, w czym oczywiście nie ma nic złego, ale w pewnym wieku po prostu zdrowiej jest stać się dorosłym człowiekiem, z pełną odpowiedzialnością za swoje życie. 

Obecna polityka oszczędza młodym ludziom takich stresów. Prawdziwa prorodzinna polityka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz