poniedziałek, 8 lipca 2013

Tydzień adaptacyjny

Już niedługo moje kolejne dziecię wyfrunie z gniazda. Na szczęście tylko do przedszkola czyli na parę godzin. A mi się już łezka kręci na samą myśl. Podążając jednak za najnowszymi metodami zgłosiłam kandydaturę synka do zajęć adaptacyjnych, na które oczywiście się dostaliśmy mając już wcześniej zaklepane miejsce w placówce przedszkolnej. Problemem jest tylko jedna kwestia, że zajęcia te odbywają się na początku lipca, a grupa rusza, jak wszędzie indziej w Polsce czyli na początku września. Widocznie ma to sens, choć wydaje się, że takiego może nie mieć, a może przyczyna jest bardziej prozaiczna, jak remont obiektu lub po prostu wakacje personelu.


Według optymistycznego scenariusza synek będzie teraz tęsknił i marzył  przez całe półtora miesiąca do tego bajkowego miejsca i fantastycznych kolegów, których tam poznał. Teoria zakłada, że trzylatek będzie pamiętał ten niesamowity tydzień i we wrześniu z pieśnią na ustach pomaszeruje do przedszkola i chętnie tam zostanie od razu. No cóż, rzeczywistość może być trochę inna...
Psychologowie bowiem twierdzą, że zmiana jaką jest pojawienie się dzieciaczka w przedszkolu wywołuje u małego człowieczka emocje (jest to zupełnie naturalne) i wyraża ono te emocje płaczem. Źle podobno jest wtedy, kiedy dziecko nie płacze. Więc niezależnie od  zajęć adaptacyjnych i tego kiedy i w jakiej ilości się odbywają, przeżycia na początku września będą i tak czy inaczej trzeba siebie i maluszka do tej sytuacji dobrze przygotować.

Szerzej wkrótce na http://wsumie.pl/ . Zapraszam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz